wtorek, 28 sierpnia 2007

W walkach na południu Afgamistanu zginęło ponad 100 talibów


Ponad stu bojowników talibskich zginęło w walkach i nalotach przeprowadzonych w południowym Afganistanie przez siły koalicyjne pod dowództwem USA i wojska afgańskie. Obrażenia odniosło trzech żołnierzy koalicji i trzech afgańskich.

Do wieczora walki trwały w okręgu Szah Wali Kot w prowincji Kandahar.
Jak poinformowano, siły koalicyjne zostały zaatakowane przez liczną grupę rebeliantów. Należące do połączonych sił lotnictwo zniszczyło pozycje wroga, stanowiska snajperskie oraz dwie używane przez rebeliantów ciężarówki.
Dane na temat ofiar operacji nie zostały dotąd zweryfikowane przez niezależne źródła, ponieważ miejsce, gdzie doszło do starć, jest trudno dostępne.

Źródło: Rzeczpospolita

Iran uważa sprawę programu atomowego za zamkniętą

Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad

Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad poinformował, że sprawa irańskiego programu atomowego, którą badała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA), jest zamknięta. Irański przywódca zaprzeczył też doniesieniom, jakoby Iran miał spowolnić prace realizowane w ramach programu.

- Z naszego punktu widzenia sprawa programu nuklearnego Iranu jest zamknięta - oświadczył Ahmadineżad w czasie konferencji prasowej, dodając, że "żaden członek MAEA nie współpracował do tej pory z Agencją tak, jak Iran".
Zachód podejrzewa, że irański program nuklearny zmierza do budowy bomby atomowej. Iran utrzymuje, że program służy jedynie rozwojowi cywilnej technologii jądrowej.
Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła już w sprawie Iranu trzy rezolucje, a w ramach dwóch ostatnich nałożyła na kraj pakiety sankcji. Mocarstwa ostrzegają, że przyjmą znacznie ostrzejszą rezolucję, jeśli Teheran nie wstrzyma wzbogacania uranu.
Po kilkudniowych negocjacjach na temat uczynienia irańskiego programu atomowego bardziej przejrzystym Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej zawarła porozumienie z Iranem. Władze Iranu jednak wciąż odmawiają wprowadzenia do Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej Protokołu Dodatkowego, który uprawniałby inspektorów ONZ do niezapowiedzianych inspekcji w obiektach uczestniczących w programie atomowym.
- Nie interesują nas działania jednego czy dwóch krajów - powiedział Ahmadineżad, odnosząc się do ostrzeżeń Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii, które chcą doprowadzić do uchwalenia nowej rezolucji w sprawie Iranu. Prezydent dodał też, że zachodnie mocarstwa "przez dwa lata obrażały i oskarżały naród irański, choć wiedziały, że ich oskarżenia są bezpodstawne".
Ahmadineżad odrzucił również możliwość amerykańskiej interwencji w Iranie, twierdząc, że zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Iraku i w Afganistanie powstrzyma je od podjęcia podobnych środków.

Źródło: Rzeczpospolita

W Dijali zabito 33 rebeliantów


Co najmniej 33 rebeliantów zabito w toku dużej operacji, prowadzonej ostatniej doby wspólnie przez siły amerykańskie i irackie w prowincji Dijala na północny wschód od Bagdadu - podano we wtorek w komunikacie armii USA.

Siły amerykańskie użyły lotnictwa - samolotów i śmigłowców. Celem akcji była likwidacja kryjówek rebelianckich w tej prowincji a także otwarcie ważnego kanału nawadniającego, kontrolowanego przez partyzantów. Mieszkańcy miasta Chalis, położonego nad kanałem, twierdzili, że został on częściowo zasypany przez rebeliantów, co spowodowało wstrzymanie dopływu wody na pola. Kanał leży w rejonie Kobat, gdzie Al-Kaida ma dysponować siecią kryjówek. Mieszkańcy Chalis wymusili akcję wojska, blokując strategiczną drogę Bagdad-Kirkuk. Żądali podjęcia przez władze zdecydowanych działań w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom a także wznowienia dostaw wody. W Chalis z powodu awarii elektrowni, zasilającej m.in. stację uzdatniania wody, od miesiąca brakowało wody pitnej. Dowództwo sił USA podało, że operacja w Dijali doprowadziła do otwarcia kanału oraz przejęcia znacznej ilości broni rebeliantów.

Źródło: PAP/ Internetowa Gazeta Redakcji Wojskowej

Akcja bilbordowo-radiowa w kampanii społecznej "Pamiętam. Katyń 1940"


W ramach kampanii społecznej "Pamiętam. Katyń 1940", organizowanej przez Narodowe Centrum Kultury, w głównych miastach Polski trwa akcja bilbordowa; w kilkunastu rozgłośniach emitowane są spoty radiowe nawiązujące do zbrodni katyńskiej.

Na plakatach i w spotach cytowane są fragmenty listów, pisanych przez rodziny do oficerów więzionych przez Sowietów po 1939 roku w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Bilbordy można zobaczyć m.in. na ulicach aglomeracji katowickiej, Warszawy, Łodzi, Trójmiasta, Krakowa, Wrocławia, Poznania, Szczecina, Bydgoszczy, Lublina, Białegostoku, Częstochowy, Radomia, Kielc, Torunia, Bielsko-Białej, Olsztyna, Rzeszowa, Wałbrzycha, Opola, Płocka, Elbląga. Spoty emitowane są na antenie Programu 3 Polskiego Radia oraz w licznych rozgłośniach lokalnych.

Źródło: Rzeczpospolita

Premier Izraela spotkał się z prezydentem palestyńskim

Od lewej: Mahmud Abbas i Ehud Olmert/ Reuters

Premier Izraela Ehud Olmert i prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas rozmawiali dzisiaj na temat dalszej budowy państwowości palestyńskiej, ale ich dyskusja miała charakter ogólny - poinformował obecny przy rozmowach doradca Abbasa Saeb Erekat.

- Rozmowy te nie osiągnęły poziomu szczegółów - powiedział Erekat dziennikarzom. Olmert przyjął Abbasa w swej oficjalnej rezydencji w Jerozolimie. Według rzecznika rządu izraelskiego Dawida Bakera, Abbas i Olmert rozmawiali przez dwie godziny sam na sam, przy czym poruszali zasadnicze kwestie prowadzące do utworzenia dwóch państw dla dwóch narodów. Baker odmówił sprecyzowania, jakie były tematy rozmów. Abbas, którego administracja straciła w czerwcu kontrolę nad Strefą Gazy na rzecz radykalnego ugrupowania Hamas, spotkał się poprzednio z Olmertem trzy tygodnie temu w Jerychu na Zachodnim Brzegu Jordanu. Według izraelskich komentatorów politycznych, Olmert nie zamierza podejmować żadnych zasadniczych decyzji w kwestii palestyńskiej, by nie rozdrażniać współtworzącej jego rząd skrajnej prawicy. - Nie chcę pomniejszać znaczenia tych negocjacji, ale również nie chcę pobudzać oczekiwań - zaznaczył Erekat. Dodał, iż Olmert i Abbas będą nadal "podejmować wszelkie wysiłki" na rzecz utworzenia państwa palestyńskiego.

Źródło: Rzeczpospolita/ Reuters

Ochody Święta Lotnictwa


W poniedziałek i wtorek odbyły się centralne uroczystości związane ze Świętem Lotnictwa. W poniedziałek, 27 sierpnia o godz. 19.00 na placu ceremonialnym przed Pomnikiem ku Czci Lotników Polskich Poległych w latach 1939 – 1945 odbył się Apel Pamięci.

"Jesteśmy tu, aby oddać hołd bohaterom w lotniczych mundurach, dzięki którym żyjemy w wolnej i niepodległej ojczyźnie" – powiedział gen. broni pil. Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych. I dodał - "Zebraliśmy się na warszawskim placu przed Pomnikiem ku Czci Lotników Polskich Poległych w latach 1939 – 1945, na którym wyryto ponad 2100 nazwisk pilotów spoczywających na cmentarzach rozproszonych po całym świecie".
W apelu wzięli udział m.in. Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent Polski na uchodźstwie, Jacek Kotas, podsekretarz stanu w MON, a także uczestnicy V. Światowego Zjazdu Lotników Polskich, wśród nich dowódca dywizjonu 306 i 315 gen. pil Tadeusz Andersz. Delegaci zjazdu złożyli wieńce pod pomnikiem i wpisali się do księgi pamiątkowej SP. Uroczystość uświetnił przelot zespołu akrobacyjnego Orlików.
We wtorek, w Katedrze Polowej WP odbyła się msza św., którą w intencji lotników i personelu naziemnego celebrował Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeusz Płoski.
Następnie przed pomnikiem poświęconym lotnikom, którzy zginęli w czasie drugiej wojny światowej, w hołdzie poległym wieńce złożyli m.in. prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, Minister Obrony Narodowej Aleksander Szczygło, Szef Sztabu Generalnego WP genenerał Franciszek Gągor, przedstawiciele lotnictwa wojskowego i cywilnego oraz weterani. Nad zebranymi przeleciał szyk czterech odrzutowców szkolno-treningowych Iskra, które pozostawiły na niebie biało- czerwoną smugę.
Ostatnim punktem obchodów była uroczysta zbiórka w Dowództwie Sił Powietrznych, podczas której 13 pilotów wyróżniono, nadawanym przez Ministra Obrony Narodowej, tytułem "Zasłużony Pilot Wojskowy", a 15 uhonorowano przyznawaną przez dowódcę Sił Powietrznych Statuetką "Ikara".

***

Tytuł honorowy "Zasłużony Pilot Wojskowy" nadawany jest od 2000 roku. Do tej pory wyróżnionych zostało 121 pilotów wojskowych - 118 po raz pierwszy i 3 po raz drugi.

W tym roku do wyróżnionego grona dołączyło kolejnych 13 pilotów, którym Minister Obrony Narodowej nadał ten zaszczytny tytuł decyzją Nr 814/Pers. z dnia 1 sierpnia 2007 r. w sprawie nadania tytułu honorowego „Zasłużony Pilot Wojskowy”:

1) płk pil. Marek BYLINKA – zastępca komendanta WSOSP;

2) płk pil. Władysław LEŚNIKOWSKI – dowódca 32 Bazy Lotniczej;

3) kmdr por. pil. Roman TAŃSKI – dowódca 28 eskadry lotniczej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej;

4) ppłk pil. Bogusław SKRABUT – szef Wydziału Szkolenia Lotniczego WSOSP;

5) ppłk pil. Andrzej SOWA – szef szkolenia 2 Ośrodka Szkolenia Lotniczego;

6) ppłk pil. Tomasz KRZYŻAK – starszy inspektor bezpieczeństwa lotów WSOSP;

7) ppłk pil. Stanisław JAWORSKI – starszy specjalista Oddziału Użytkowania i Prób w Locie Dowództwa Sił Powietrznych;

8) kmdr por. pil. Jarosław CZERWONKO – starszy specjalista Oddziału Lotnictwa Dowództwa Marynarki Wojennej;

9) mjr pil. Marek SZYMANIAK – dowódca 1 eskadry śmigłowców 1 dywizjonu lotniczego 25 Brygady Kawalerii Powietrznej;

10) kmdr ppor. pil. Wiesław ROMAN – szef szkolenia 29 eskadry lotniczej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej;

11) mjr pil. Jan MLECZKO – inspektor bezpieczeństwa lotów – szef sekcji 3 eskadry lotnictwa transportowo-łącznikowego;

12) mjr pil. Włodzimierz BERNAT – specjalista Wydziału Szkolenia Lotniczego WSOSP;

13) mł. chor. szt. pil. Andrzej OLEWNICZAK – młodszy pilot 2 klucza śmigłowców 2 eskadry śmigłowców 1 dywizjonu 25 Brygady Kawalerii Powietrznej.

Źródło: MON

W starciach w Karbali zginęło 10 osób, zarządzono godzinę policyjną, ewakuacja pielgrzymów


Co najmniej dziesięć osób zginęło a kilkanaście zostało rannych w starciach w irackim mieście Karbala, gdzie setki tysięcy irackich szyitów obchodzą swoje święto.

Według agencji Reutera zginęło sześć osób, a 28 zostało rannych.Na czas nieokreślony zarządzono godzinę policyjną i ponad milionowi pielgrzymów nakazano opuszczenie miasta.Iracka policja podała, że lokalne władze zaczęły ewakuować pielgrzymów z tego świętego dla szyitów miasta. Według policji autokary czekają na pielgrzymów, by wywieźć ich z Karbali.Do niepokojów doszło w rejonie jednego z najświętszych miejsc kultu szyitów - mauzoleum imama Abbasa. Niedaleko świątyni grupa uzbrojonych ludzi starła się z siłami porządkowymi. Policja określiła sytuację przed południem jako "bardzo napiętą". Korespondent agencji Reutera pisze o ciałach zabitych, niesionych przez pielgrzymów i odgłosach wymiany strzałów. Policja i wojsko usunęły pielgrzymów z głównego placu Karbali pomiędzy świątyniami imama Husajna i imama Abbasa. W ich kierunku zmierzają dodatkowe oddziały.W Karbali odbywają się ceremonie, związane z ważnym szyickim świętem, upamiętniającym datę urodzenia ostatniego z 12 szyickich imamów - Muhammada al-Mahdiego. Szyici wierzą, że Mahdi żyje w ukryciu i pewnego dnia powróci, aby na nowo ustanowić sprawiedliwość na świecie.

Źródło: Rzeczpospolita

Trzech żołnierzy NATO zginęło w ataku samobójczym


Trzech żołnierzy NATO zginęło, a sześciu zostało rannych we wschodnim Afganistanie w zamachu samobójczym - poinformowało dowództwo Sojuszu Północnoatlantyckiego w komunikacie.

Nie wiadomo, jakiej narodowości były ofiary ataku. Nie jest także znane dokładne miejsce zamachu.
NATO ujawniło jedynie, że żołnierze pracowali przy budowie mostu w czasie, gdy zamachowiec-samobójca zdetonował ładunki wybuchowe przymocowane do ciała. Wchodzili oni w skład Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF).

Źródło: Rzeczpospolita

Zakładnicy południowokoreańscy zostaną "wkrótce" uwolnieni


Rzecznik talibów poinformował we wtorek, że 19 południowokoreańskich zakładników, porwanych w Afganistanie w połowie lipca, zostanie "wkrótce" uwolnionych.

W Ghazni na południu Afganistanu wznowione zostały we wtorek bezpośrednie rozmowy talibów z wysłannikami rządu Korei Południowej.
Rozmowy dotyczą warunków zwolnienia 19 Koreańczyków. - Liczymy, iż tym razem spotkanie przyniesienie rozwiązanie problemu - powiedział rano we wtorek gubernator prowincji Ghazni Miradżuddin Pattan.
Talibowie 19 lipca porwali w prowincji Ghazni 23 południowokoreańskich chrześcijańskich wolontariuszy. Dwaj z nich zostali zabici przez porywaczy; następnie dwie kobiety zwolniono ze względu na zły stan zdrowia. Obecnie w rękach porywaczy znajduje się 19 Koreańczyków - 14 kobiet i pięciu mężczyzn.

Źródło: Rzeczpospolita

Rosja gotowa rozmieścić broń atomową na Białorusi


Kreml może rozważyć rozmieszczenie broni atomowej na Białorusi w ramach odpowiedzi na lokalizację elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej - oświadczył ambasador Rosji w Mińsku Aleksandr Surikow.

- Zależy to od poziomu naszej politycznej integracji z Białorusią - powiedział ambasador Surikow agencji Interfax-Zapad. - To także zależy od opinii ekspertów, dyplomatów i wojskowych. To konieczne i możliwe; kiedy i jak? Mówię o miejscach związanych z bronią nuklearną - dodał. Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło uwagę, że na Białorusi są już rosyjskie bazy wojskowe, jednak politycy z Mińska i Moskwy nie prowadzili dotychczas dyskusji na temat rozmieszczenia broni atomowej. - Czas pokaże, czy taka dyskusja w ogóle się odbędzie - powiedziała szefowa służb prasowych resortu spraw zagranicznych Białorusi Marija Wańszyna. Białoruska opozycja twierdzi, że opinia ambasadora Surikowa to nic innego, jak targowanie się Kremla z Białym Domem. Ewentualnemu rozmieszczeniu broni nuklearnej na Białorusi już ostro się sprzeciwia. - Tylko ktoś rozważający polityczne samobójstwo rozpocząłby negocjacje dotyczące rozmieszczenia broni atomowej - podkreślił lider opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka. - Sprzeciwia się temu większość Białorusinów. Lebiedźka zaznaczył, że mieszkańcy Białorusi, kraju najbardziej poszkodowanego przez katastrofę elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku, nie znieśliby umieszczenia w ich kraju broni jądrowej. Rosja ostro sprzeciwia się planom USA mającym na celu rozmieszczenie w Europie Środkowej elementów globalnej tarczy antyrakietowej i nie wykluczyła podjęcia środków zaradczych. Amerykanie chcą budowy stacji radarowej w Czechach i wyrzutni pocisków przechwytujących w Polsce. Władze USA prowadzą w tej sprawie negocjacje z Polakami, a Czesi już zgodzili się na radar na swoim terytorium.

Źródło: TVN 24

Polski konwój ostrzelany w Afganistanie


W poniedziałek, o godz. 23.37 czasu lokalnego (21.07 czasu polskiego) polski konwój został ostrzelany z ręcznych granatników przeciwpancernych. Żadnemu z polskich żołnierzy nic się nie stało.

Do zdarzenia doszło w odległości ok. 70 km na północny wschód od bazy Ghazni. W trakcie przemieszczania się kolumny z bazy Bagram do bazy Sharana została ona niespodziewanie ostrzelana. W kierunku konwoju wystrzelono dwa pociski RPG. Jeden z nich uszkodził poruszający się w składzie kolumny pojazd RECOVERY (wóz techniczny), a drugi uszkodził antenę na pojeździe HMMWV.
Na miejsce natychmiast udał się patrol z bazy Ghazni w celu zholowania uszkodzonego pojazdu RECOVERY. Cała kolumna bezpiecznie dotarła do FOB Ghazni.

Źródło: MON

Zwolniono 15 uprowadzonych żołnierzy


Związani z afgańskimi talibami bojownicy islamscy zwolnili w Pakistanie piętnastu żołnierzy, uprowadzonych przed trzema tygodniami.

Jak podano w Islamabadzie, żołnierze zostali przekazani władzom w Południowym Waziristanie, plemiennym rejonie na pograniczu z Afganistanem.
Żołnierze zostali uprowadzeni w czasie akcji armii na pograniczu w dniu 9 sierpnia. Miejscowi islamiści porwali wówczas 16 ludzi, jednego z nich kilka dni później zabito. Nagranie wideo z "egzekucji" przekazano władzom. Na filmie pokazano jak kilkunastoletni chłopiec ścina głowę porwanemu żołnierzowi.

Źródło: Rzeczpospolita

W ataku na meczet w Faludży zginęło 10 osób


10 osób zginęło w ataku samobójczym w meczecie w Faludży, na zachód od Bagdadu - poinformowała policja w Iraku.

Kamikadze opasany pasem wypełnionym ładunkami wybuchowymi wysadził się w powietrze wewnątrz świątyni w czasie modłów. Wśród ofiar zamachu jest miejscowy imam, zagorzały krytyk działalności Al-Kaidy w Iraku. Iraccy szyici obchodzili w poniedziałek jedno ze swych najważniejszych świąt, upamiętniające datę urodzin ostatniego z 12 szyickich imamów - Muhammada al-Mahdiego. Szyici wierzą, że Mahdi żyje w ukryciu i pewnego dnia powróci, aby na nowo ustanowić sprawiedliwość na świecie Zgodnie z ich wiarą zniknął on w 873 roku i powróci przynosząc zbawienie.

Źródło: Rzeczpospolita

Rekordowa produkcja opium w Afganistanie


Powierzchnia upraw maku, z którego uzyskuje się opium, przekroczyła w Afganistanie zeszłoroczny rekord. Wzrosła o 17 proc, do 193 tys. hektarów - wynika z raportu Biura ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) działającego przy ONZ.

Afganistan odpowiada aż za 93 proc. światowej produkcji opium. W większości jest ono dalej przetwarzane na morfinę i heroinę. Produkcja rośnie bez przerwy od czasu obalenia afgańskiego reżimu talibów przez USA i ich sojuszników w 2001 roku. Pod koniec lat 90. talibowie niemal zlikwidowali afgański narkobiznes, wprowadzając surowe prawo koraniczne i karząc plantatorów śmiercią. Ale dziś sami uprawiają mak, bo dzięki niemu mają pieniądze na zakup broni i walkę z siłami koalicji. Uprawa maku jest dla wielu pozbawionych pracy mieszkańców podstawą utrzymania. Z narkobiznesu żyją tysiące osób. Rekordowe uprawy są możliwe dzięki odradzającemu się ruchowi talibskiemu i korupcji w rządzie. 80 proc. upraw maku przypada na kilka najbardziej niestabilnych prowincji przy granicy z Pakistanem. Sama prowincja Helmand, która jest centrum talibskiego powstania, wytwarza ponad połowę afgańskiego opium. Helmand stał się największym na świecie źródłem nielegalnych narkotyków. Prześcignął całe kraje, takie jak Kolumbia, gdzie produkuje się kokainę, Maroko (konopie indyjskie) i czy Birma (opium)- informuje UNODC. Większość produkowanej z opium heroiny trafia za granicę. Przynosi rządowi nielegalne dochody rzędu 3 miliardów dol. rocznie. Te pieniądze zasilają powstanie talibów i służą korumpowaniu urzędników. To z kolei pozwala dalej zwiększać powierzchnię uprawy. Według raportu sytuacja jest dramatyczna, ale nie beznadziejna. Kluczem do walki z uprawami jest stłumienie talibskiego powstania. W spokojniejszych rejonach kraju produkcja opium spada. Liczba prowincji wolnych od opium, głównie na północy i w centrum kraju, zwiększyła się w zeszłym roku z 6 do 13. Społeczność międzynarodowa przeznaczyła już prawie 100 milionów dol. na zwalczanie produkcji narkotyków w Afganistanie. - Jednak rząd wydał dopiero niecałe 3 proc. tej sumy - twierdzi dyrektor UNODC Antonio Maria Costa. -Afgańska produkcja narkotyków przekracza już o połowę światowy popyt - dodaje Costa. Spada też cena, jaką rolnicy otrzymują za surowiec - z 94 do 86 dol. za kilogram. Jednym z celów wojskowej misji w Afganistanie jest zwalczanie i przeciwdziałanie kartelom narkotykowym.

Źródło: TVN 24

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

Zginęło trzech żołnierzy koalicji i dwóch afgańskich


Trzech żołnierzy sił międzynarodowych i dwóch wojskowych afgańskich zginęło w poniedziałek w zasadzce zorganizowanej przez talibów w prowincji Kunar na wschodzie Afganistanu - poinformował anonimowy przedstawiciel amerykańskiej armii.

Rzecznik prasowy sił koalicji, sierżant Dean Welch potwierdził, że siły międzynarodowe straciły "kilku żołnierzy", nie podał jednak żadnych szczegółów.
Siły międzynarodowe w Afganistanie przyjęły zasadę niepodawania narodowości poległych żołnierzy dopóki nie uczynią tego władze krajów, z których pochodzą ofiary.
Według Abdula Kajuma, szefa policji z dystryktu Ghaziabad, w której miał miejsce incydent, żołnierze zginęli w trakcie "gwałtownych starć z partyzantami". "W walkach zostali ranni także dwaj żołnierze amerykańscy i siedmiu żołnierzy afgańskich" - dodał.
Od weekendu w Afganistanie zginęło sześciu żołnierzy cudzoziemskich. W sumie od początku roku śmierć poniosło już 150 żołnierzy sił międzynarodowych.

Źródło: Rzeczpospolita

Ambasador USA: może być kolejna wojna światowa

Ambasador USA przy ONZ Zalmay Khalolzad

Niepokoje na Bliskim Wschodzie i w krajach cywilizacji islamskiej mogą doprowadzić do kolejnej wojny światowej - powiedział w wywiadzie dla poniedziałkowego wydania austriackiego dziennika "Die Presse" ambasador USA przy ONZ Zalmay Khalilzad.

Według Khalilzada, Bliski Wschód jest obecnie tak niespokojny, że może zaognić sytuację na świecie, tak jak Europa w pierwszej połowie XX wieku.
Bliski Wschód przechodzi teraz bardzo trudną fazą transformacji. Wzmacnia ona ekstremizmy i stwarza żyzną glebę dla terroryzmu - powiedział ambasador.
Europa była równie rozchwiana przez pewien czas. I niektóre z toczonych tam wojen stały się wojnami światowymi. Teraz Bliski Wschód i kraje cywilizacji islamskiej mają ten sam potencjał który może pochłonąć cały świat - uważa Khalilzad.
Zdaniem amerykańskiego dyplomaty, świat islamu mógłby ewentualnie dołączyć do głównego światowego nurtu, ale może to zająć dużo czasu. Zmiany zaczęły się tam późno. Nie ma też zgody, co do wspólnych koncepcji. Niektórzy są przekonani, że powinno się powrócić do czasów proroka Mahometa - dodał. Miną dziesięciolecia zanim zrozumieją, że mogą pozostać muzułmanami i jednocześnie dołączyć do świata rozwiniętego - powiedział ambasador.
Zalmay Khalilzad jest specjalistą od spraw Bliskiego Wschodu. W latach 2003-2005 był ambasadorem USA w Afganistanie, a w latach 2005-2007 ambasadorem w Iraku.

Źródło: Wirtualna Polska

Hezbollah ma więcej pocisków rakietowych niż przed zeszłoroczną wojną


Minister obrony Izraela Ehud Barak poinformował w poniedziałek, że Hezbollah w Libanie dysponuje teraz większą liczbą pocisków rakietowych niż przed wojną z Izraelem latem ubiegłego roku.

Rakiety są rozlokowane w pewnej odległości od granicy libańsko- izraelskiej, na północ od rzeki Litani, ale mogą dosięgnąć terytorium Izraela - powiedział Barak parlamentarnej komisji spraw zagranicznych i obrony. Jego słowa zrelacjonowali uczestnicy posiedzenia, które odbyło się przy drzwiach zamkniętych.
W czasie 34-dniowej wojny w 2006 roku Hezbollah odpalił w kierunku północnego Izraela prawie 4 tys. pocisków. Izraelska armia skierowała do Libanu oddziały powietrzne i lądowe.
Łącznie w konflikcie straciło życie 158 Izraelczyków - 119 żołnierzy i 39 cywilów. W Libanie zginęło ok. 1200 ludzi, w tym ok. 270 bojowników Hezbollahu.
Wojna zaczęła się 12 lipca od ataku bojówek Hezbollahu na izraelskich żołnierzy na pograniczu libańsko-izraelskim, podczas którego uprowadzono dwóch izraelskich żołnierzy i zabito siedmiu. W odwecie izraelskie lotnictwo rozpoczęło bombardowania celów w południowym Libanie, a piechota wdarła się na libańskie terytorium, by prowadzić pościg za porywaczami.

Źródło: Rzeczpospolita

Czterej amerykańscy żołnierzy zginęli na północy i zachodzie Iraku


Czterech amerykańskich żołnierzy zginęło w Iraku w walkach, jakie wybuchły w ciągu weekendu na północ i na zachód od Bagdadu - poinformowała amerykańska armia.

Dwóch żołnierzy z grupy operacyjnej Lightning zginęło od strzałów wroga w niedzielę w prowincji Salaheddin, której stolicą jest Tikrit.
W osobnym dokumencie poinformowano, że dwaj marines zginęli w osobnych incydentach w sobotę i w niedzielę w prowincji Anbar na zachodzie Iraku.
Oznacza to, że od marca 2003 roku w Iraku zginęło 3726 amerykańskich żołnierzy - podała agencja AFP, powołując się na dane Pentagonu.

Źródło: Rzeczpospolita

Polacy niedoinformowani ws. tarczy oraz misji w Iraku i Afganistanie


Zdecydowana większość Polaków uważa za niewystarczające informacje rządu dotyczące
planów rozmieszczenia na terenie kraju elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Polacy czują się także niedoinformowani w sprawie misji naszych
wojsk w Iraku i Afganistanie - wynika z sondażu CBOS.
CBOS podkreśla, że zaledwie jeden na pięciu badanych
odpowiedział, że dostępne informacje co do zamierzeń rządu
dotyczących tarczy antyrakietowej oraz misji w Iraku i
Afganistanie, są wystarczające. 70 proc. respondentów (w przypadku
misji afgańskiej 73 proc.) jest przeciwnego zdania.
Niedosyt informacyjny najczęściej odczuwają ankietowani, którzy
określają swoje zainteresowanie polityką jako duże lub bardzo duże
(około 80 proc.).

Źródło: Rzeczpospolita

Zginął żołnierz ISAF


Żołnierz dowodzonych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF) zginął w zasadzce rebeliantów na wschodzie Afganistanu. Jest to już trzeci cudzoziemski żołnierz, który zginął w tym kraju w ciągu ostatnich trzech dni.

Żołnierz, którego narodowości nie podano, zginął, a jego kolega został ranny, gdy ich pojazd wpadł w zasadzkę - podała rzeczniczka ISAF, Christine Melson-Chung.
W niedzielę na patrolach zginęli dwaj żołnierze NATO w dwóch oddzielnych incydentach na wschodzie i na południu Afganistanu. Wiadomo, ze jedną z ofiar śmiertelnych był holenderski sierżant. Zginął on poszukując ładunków wybuchowych w prowincji Uruzgan, w wyniku eksplozji bomby domowej roboty.
W tym roku w Afganistanie zginęło już 147 cudzoziemskich żołnierzy, głównie w bezpośrednich walkach z talibami. W ubiegłym roku zginęło ich 190.

Źródło: Rzeczpospolita

Bombowce strategiczne latają bez broni nuklearnej

Rosyjski bombowiec strategiczny Tu-160 BlackJack

Rosyjskie bombowce strategiczne, które wznowiły na stałe loty poza granice Rosji, nie mają na pokładzie broni atomowej - poinformował dowódca rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu, generał Paweł Androsow.

Prezydent Władimir Putin powiedział 17 sierpnia, że w odpowiedzi na zagrożenie ze strony innych państw Rosja przywróciła na stałe, zaniechane w 1992 roku loty swojego lotnictwa strategicznego poza granice kraju.
Tego dnia z siedmiu rosyjskich baz lotniczych w różnych częściach kraju w powietrze wzniosło się 14 bombowców strategicznych wraz z samolotami wsparcia i cysternami.

Źródło: Rzeczpospolita

Zginęło dwóch żołnierzy NATO


Dwóch żołnierzy NATO zginęło w Afganistanie w dwóch oddzielnych incydentach na wschodzie i na południu kraju.

Obaj żołnierze zginęli w niedzielę na patrolach. Przedstawiciele NATO nie podali narodowości ofiar, jednak dowództwo kontyngentu holenderskiego poinformowało, że w wyniku wybuchu bomby na południu Afganistanu zginął holenderski żołnierz, a drugi został ranny.

Źródło: Rzeczpospolita

Nadzieja na porozumienie szyitów, sunnitów i Kurdów


Czołowi przywódcy szyiccy, sunniccy i kurdyjscy podpisali w niedzielę porozumienie, które ma szanse doprowadzić do pojednania narodowego.

W irackiej telewizji pokazali się wspólnie premier Nuri al Maliki - szyita, prezydent Dżalal Talabani -Kurd, wiceprezydenci Tarik al Haszimi - sunnita, i Adil Abd al Mahdi -szyita, oraz Masud Barzani, prezydent Kurdystanu.W irackiej telewizji pokazali się wspólnie premier Nuri al Maliki - szyita, prezydent Dżalal Talabani -Kurd, wiceprezydenci Tarik al Haszimi - sunnita, i Adil Abd al Mahdi -szyita, oraz Masud Barzani, prezydent Kurdystanu.Zgodzono się m.in. co do złagodzenia "debaasyfikacji", czyli ograniczeń nałożonych na byłych działaczy partii Baas kierowanej przez Saddama Husajna. Obecnie będą mogli brać udział w życiu politycznym i - jeśli nie popełnili żadnych przestępstw - wstępować do wojska. Liderzy skłóconych społeczności uzgodnili też, że w Iraku przeprowadzone zostaną wybory lokalne. Zrealizowane będzie również kluczowe żądanie sunnitów, czyli wypuszczenie części osób, które przetrzymywane są w aresztach bez sądów. Nie udało się natomiast ostatecznie uzgodnić nowej ustawy regulującej zasady wydobycia ropy, powstał jednak jej wstępny projekt. Premier Maliki ostro skrytykował wczoraj kwestionujących jego kompetencje polityków amerykańskich. Powiedział m.in., że senator Hillary Clinton i inni demokraci żądający jego dymisji powinni "przestać traktować Irak jak jedną ze swoich wiosek". Uznał też, że ostatnie amerykańskie operacje wojskowe w Iraku były "wielkimi pomyłkami".Za mniej więcej dwa tygodnie głównodowodzący w Iraku gen. David Petraeus i ambasador USA Ryan Crocker mają przedstawić w Waszyngtonie raport o sytuacji nad Eufratem i Tygrysem. Maliki zadeklarował, że nawet jeśli raport będzie krytyczny wobec jego rządu, nie zamierza zmieniać kierunku swych działań.

Źródło: Rzeczpospolita

Wenezuela kupi rosyjskie karabiny snajperskie


Prezydent Wenezueli Hugo Chavez poinformował w niedzielę, że zamierza kupić 5 tys. rosyjskich karabinów snajperskich typu Dragunov aby wzmocnić ochronę kraju, jednego z największych eksporterów ropy naftowej na świecie, przed ewentualną amerykańska inwazją.

Chavez, jeden z najbardziej antyamerykańsko nastawionych przywódców z Ameryki Południowej, wcześniej kupował już w Rosji samoloty, helikoptery i inną broń. W ub. r. zakupił m. in. 24 myśliwce Suchoj i 100 tys. karabinów Kałasznikow AK-103. Według źródeł, na które powołuje się Reuter, obecnie toczą się rozmowy na temat zakupu łodzi podwodnych.

Źródło: Rzeczpospolita

niedziela, 26 sierpnia 2007

W bombardowaniu w Afganistanie zginęło 18 cywilów


Grupa mieszkańców okręgu Musa Kala w prowincji Helmand na południu Afganistanu zwróciła się w dziś do korespondentów zagranicznych w tym kraju z prośbą o przekazanie mediom światowym protestu przeciwko przeprowadzonym przez siły międzynarodowe bombardowaniom, w wyniku których zginęło 18 cywilów.

Według przedstawiciela lokalnych władz w Musa Kala, Hadżiego Mannafa, w sobotę wieczorem doszło do kilku kolejnych nalotów. Od bomb zginęło 18 cywilów, w tym kobiety i dzieci, a 22 osoby zostały ranne. Wszystkie ofiary uczestniczyły w uroczystościach zaręczynowych w miejscowości Haji Mannaf. Dwie godziny później w kolejnym nalocie zbombardowany został w tej samej miejscowości inny dom, w którym zginęło ośmiu mężczyzn, prawdopodobnie talibów, a dziesięciu odniosło rany. Musa Kala znajduje się w rękach talibów, a prowincja Helmand jest jednym z ich głównych bastionów. Ataki i bombardowania ze strony sił międzynarodowych, w których ginie także ludność cywilna, są przedmiotem nieustannych polemik ze strony afgańskich polityków, a sam prezydent Hamid Karzaj powiedział, że liczne ofiary wśród ludności cywilnej są "nie do zaakceptowania". W Afganistanie zginęło w tym roku wskutek działań wojennych i innych aktów przemocy ponad 3.500 osób cywilnych.

Źródło: Rzeczpospolita

Rosyjskie okręty na celowniku NATO


NATO nie będzie się tylko przyglądać, jak Rosja wznawia loty bombowców strategicznych. Dziennik informuje, że Sojusz chce wysłać na morza i oceany dodatkowe okręty podwodne. Tak jak w czasach zimnej wojny będą śledziły rosyjskie okręty.


"Wzajemne sprawdzanie swoich zdolności do prowadzenia wojny staje się normą" - mówi o nowej rywalizacji Wschód - Zachód w rozmowie z Dziennikiem Władimir Sołowiow, znawca wojskowości z "Niezależnego Przeglądu Wojskowego". "W ostatnich tygodniach agresywne gesty i słowa przybrały nawet na sile. Spodziewam się, że na tym się nie skończy" - dodaje.
Plan ćwiczeń okrętów podwodnych NATO opisany wczoraj przez brytyjski dziennik "Daily Telegraph" wygląda niczym gotowy scenariusz do drugiej części filmu "Polowania na Czerwony Październik". Podwodniacy Royal Navy i marynarze z innych państw Sojuszu mają spenetrować wody Bałtyku i zimnych mórz północnych, by zebrać informacje na temat rosyjskiego okrętu podwodnego klasy Amur.
To nowoczesne jednostki zwiadowcze zdolne do szybkiego ataku. Załogi Amurów są szkolone nie do wystrzeliwania rakiet balistycznych, ale do prowadzenia polowań na okręty podwodne wroga. Budowane już po upadku ZSRR, są wyjątkowo trudne do wykrycia. Specjaliści do spraw wojskowości twierdzą wręcz, że śledzenie ich będzie prawdziwym testem umiejętności dla marynarzy Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Jednak polowanie na Amury to niejedyna odpowiedź na zimnowojenne gesty Rosji. Oprócz ofensywy na morzu NATO planuje również utrudnić Rosjanom ich popisy w powietrzu. Pierwszym frontem będzie Zakaukazie.
Dowództwo Paktu zamierza dzielić się z Gruzją danymi wywiadowczymi o lotach rosyjskich samolotów wojskowych nad jej terytorium. Władze w Tbilisi skarżą się, że Rosjanie specjalnie wlatują w gruzińską przestrzeń powietrzną. Twierdzą również, że 6 sierpnia jeden z takich "przypadkowo zabłąkanych" samolotów - szturmowiec Su-24 - zrzucił bombę niedaleko wsi Csitelubani, zaledwie 60 km od stolicy.
Moskwa oskarżenia Gruzji kwituje jednoznacznie: to bzdura. "Nasi piloci nigdy nie wlatują w obcą przestrzeń powietrzną" - zapierał się na środowej konferencji prasowej Aleksander Drobiszewski, rzecznik rosyjskiego lotnictwa.
Ale NATO na razie bardziej wierzy Gruzinom. Wojskowi dobrze pamiętają, jak rosyjskie MiG-i bezkarnie wlatywały w przestrzeń powietrzną państw bałtyckich, gdy te ubiegały się o członkostwo w NATO. Dlatego analitycy Sojuszu w środę dyskutowali w Brukseli o zacieśnieniu współpracy z Tbilisi.
Rywalizacja między Rosją a NATO przyspiesza, choć jeszcze do niedawna wydawało się, że wyzwaniem dla współczesnych armii będzie przede wszystkim walka z rebeliantami albo podbój kosmosu.
Tymczasem decyzja Moskwy o wznowieniu lotów bombowców strategicznych, a później doniesienia o planowaniu przez NATO polowań na Amura i współpraca z Gruzinami świadczy o powrocie klasycznych gier wojennych z czasów zimnej wojny.
"Żadne z mocarstw nie rezygnuje z rozwijania broni konwencjonalnej ani rywalizacji na morzu, lądzie i w powietrzu. W przyszłości nie będzie tylko wojny z terroryzmem. Musimy przyzwyczaić się do takich przepychanek, jakie obecnie obserwujemy między Rosją a NATO" - komentuje w rozmowie z Dziennikiem Martin Edmonds, brytyjski ekspert ds. wojskowości.

Źródło: Dziennik

Przemyt broni z Rosji do Wielkiej Brytanii kwitnie


Do Wielkiej Brytanii przemycana jest broń palna z Rosji i innych krajów Europy Wschodniej w formie zmodernizowanych pistoletów do wystrzeliwania pocisków z gazem łzawiącym lub rac świetlnych - twierdzi wydaniu londyński "The Mirror".
W związku z niedawnym bulwersującym zabójstwem 11-letniego mieszkańca Liverpoolu Rhysa Jonesa, który zmarł od rany postrzałowej w szyję, minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith zleciła dochodzenie w sprawie nielegalnej sprzedaży broni palnej m.in. za pośrednictwem internetu. Według cytowanego przez gazetę eksperta od broni palnej Marka Mastalfio, do W. Brytanii trafiają produkowane w Rosji i dostępne tam za nieduże pieniądze pistolety, służące do wystrzeliwania pocisków z gazem łzawiącym i flar. Na Litwie pistolety te są modyfikowane i przystosowywane do strzelania amunicją. Pistolet, który w Rosji kosztuje ok. 10 funtów (55 zł), na czarnym rynku w W. Brytanii po modyfikacji może osiągnąć cenę ok. 1,5 tys. funtów (ok. 7,5 tys. zł). Największym wzięciem wśród gangsterów cieszy się model "Baikal". Mastalfio, który wykonuje dla brytyjskiej policji specjalistyczne czynności śledcze, twierdzi, iż od 2003 r. jego ekipa zbadała ok. 200 pistoletów tego typu i zidentyfikowała ich użycie na miejscu zbrodni w 400 innych przypadkach. - Baikaly są największym problemem. Mniej więcej już trzy lata temu zaobserwowaliśmy, że pojawiły się w dużej ilości i docierają nadal. To najczęściej stosowany (w W. Brytanii) typ broni palnej - powiedział "Mirrorowi". W lutym br. dwóch mężczyzn, w tym jeden narodowości litewskiej, zostało skazanych w Londynie łącznie na 27 lat pozbawienia wolności za handel zmodyfikowanymi "Baikalami". Miesiąc wcześniej za podobne czyny skazano trzech Litwinów na łączną karę 32 lat pozbawienia wolności.

Źródło: Onet

Rosjanin chciał kupić bombowiec B - 52


Pewien bogaty Rosjanin wprawił w osłupienie amerykańskich pilotów, gdy w czasie pokazu powietrznego koło Moskwy wyraził chęć kupienia amerykańskiego bombowca B-52 - podała gazeta "Komsomolskaja Prawda".
Nie wiadomo, kim był tajemniczy Rosjanin, który po prostu podszedł do amerykańskiej delegacji i zapytał o samolot. Gazeta relacjonuje, że miał ciemne okulary i otaczał go wianuszek ochroniarzy.
Gdy jeden z Amerykanów odpowiedział, że bombowiec nie jest na sprzedaż, a nawet gdyby był, to trzeba zapłacić co najmniej 500 mln dolarów, Rosjanin odparł: "Nie ma problemu. To taka fajna maszyna".
"Komsomolskaja Prawda" tłumaczy, że jej dziennikarz przypadkowo podsłuchał rozmowę. Bombowiec nie został sprzedany.


Źródło: Onet

Były oficer wywiadu twierdzi, że został otruty

Pawieł Basaniec, były oficer rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR), który w ubiegłym roku podczas uroczystości na Łubiance z udziałem Władimira Putina publicznie oskarżył go o zdradę, utrzymuje, że został otruty.

Basaniec, który jest także aktywistą Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPFR), powiedział radiu Echo Moskwy, że zaczął niedomagać trzy tygodnie temu. Objawami była ogólna słabość, obrzęk gardła, wysypka na ciele i podwyższone ciśnienie krwi. Szczegółowe badania wykazały, że znajduje się on w stanie przedzawałowym.
"Mimo ewidentnych symptomów alergii, żadnego alergenu w moim organizmie nie wykryto" - powiedział były oficer SWR.
"Określić i powiedzieć skąd to [pogorszenie stanu zdrowia - red.] się wzięło, nie potrafię. Mogę tylko przypuszczać, że wiąże się to z pogróżkami, które otrzymuję w związku z moją działalnością" - zauważył.
Basaniec ujawnił, że pierwsze groźby otrzymał wkrótce po swoim wystąpieniu w czasie obchodów 85-lecia Służby Wywiadu Zagranicznego, kiedy to nazwał Putina, byłego pułkownika wywiadu KGB, "zdrajcą oficerskiego honoru, przysięgi i narodu".
Były oficer SWR zaznaczył, że pogróżki usłyszał nie tylko ze strony władz, lecz także partyjnych kolegów, którzy uznali jego zeszłoroczne wystąpienie na Łubiance za niedopuszczalne.
"Nie mogę wymienić nikogo z nazwiska, jednak zrozumiałem, że władze postanowiły przywołać mnie do porządku" - oznajmił.
23 listopada 2006 roku w następstwie zatrucia radioaktywnym polonem w Londynie zmarł były oficer Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksander Litwinienko, także zagorzały przeciwnik Kremla. Za głównego podejrzanego o zabójstwo Litwinienki brytyjskie organy ścigania uważają innego byłego oficera FSB Andrieja Ługowoja. Moskwa odrzuciła wniosek Londynu o jego ekstradycję.

Źródło: Rzeczpospolita

Iran straszy nową bombą kierowaną


Iran może użyć przeciwko swym wrogom własnych bomb kierowanych nowej generacji. Wg teherańskiej telewizji rozpoczęto już ich "masową produkcję".

Iran opracował własną 900-kilogramową lotniczą bombę kierowaną - informowało już w czwartek irańskie Ministerstwo Obrony.
Bombę o nazwie Kased (Posłaniec) skonstruowali specjaliści z Ministerstwa Obrony. Znajduje się ona już na uzbrojeniu. Bombę mogą przenosić sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych jeszcze przed rewolucją islamską myśliwce wielozadaniowe F-4 i F-5.
"W odpowiednim czasie użyjemy tej broni przeciwko naszym wrogom" - oświadczył dziś w telewizji teherańskiej szef resortu obrony Iranu Mustafa Mohammad Nadżar.

Źródło: Rzeczpospolita/ Gazeta.pl

Tysiące pielgrzymów wyruszyło z Bagdadu


Tysiące irackich szyitów wyruszyły z Bagdadu z pielgrzymką do Karbali, gdzie w najbliższych dniach obchodzone będzie jedno z najważniejszych szyickich świąt. Pielgrzymce towarzyszą bardzo ostre środki bezpieczeństwa.

Mimo podjętych przez władze środków prewencyjnych, wczoraj niedaleko meczetu, skąd rozpoczynali marsz pielgrzymi, eksplodował samochód pułapka. Zginęło siedem osób a 30 zostało rannych. Dziś z jadącego samochodu na przedmieściach Bagdadu ostrzelano maszerujących. Na miejscu zginęła kobieta a rannych zostało sześcioro pielgrzymów - trzy kobiety i troje dzieci. W rejonie Nasirii postrzelony został działacz szyickiej partii Fadhila.
W Karbali we wtorek i środę odbędą się ceremonie, związane z ważnym szyickim świętem, upamiętniającym datę urodzenia ostatniego z 12 szyickich imamów - Muhammada al-Mahdiego. Szyici wierzą, że Mahdi żyje w ukryciu i pewnego dnia powróci, aby na nowo ustanowić sprawiedliwość na świecie.

Źródło: Rzeczpospolita

Iran nie wstrzyma programu atomowego


Iran zdementował informacje na temat wstrzymania bądź ograniczenia w jakikolwiek sposób realizowanego przez siebie programu atomowego.

Jak oświadczył rzecznik irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mohammad Ali Hosseini. "Kontynuujemy i będziemy kontynuować realizację naszego programu nuklearnego w ramach układu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej".
Wypowiedź Hosseiniego stanowiła reakcję na doniesienia zachodnich mediów na temat ograniczenia przez Teheran realizacji programu atomowego, co wywołało z kolei spekulacje, iż groźba nowych sankcji ONZ wymusiła na Iranie ustępstwa w tej sprawie.
"Nie ma mowy o żadnym spowolnieniu prac, wstrzymaniu czy odejściu od programu" - zaznaczył irański rzecznik, podkreślając iż program ten ma pokojowe cele.
W ubiegły wtorek Iran i Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowały o postępach w negocjacjach na temat uczynienia irańskiego programu atomowego bardziej przejrzystym. Zdaniem MAEA porozumienie jest "kamieniem milowym" w rozmowach z Teheranem - według ocen Waszyngtonu natomiast jest ograniczone.
Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła już na Iran dwa pakiety sankcji, ale mocarstwa ostrzegają przed kolejną, ostrzejszą rezolucją, jeśli Teheran nie wstrzyma wzbogacania uranu.

Źródło: Rzeczpospolita

Irakijczycy uciekają z kraju



O ponad dwa razy wzrosła od początku roku liczba Irakijczyków, którzy opuszczają domy, uciekając przed falą przemocy.

Według opublikowanego w niedzielę w Bagdadzie raportu Irackiego Czerwonego Półksiężyca, w styczniu 2007 r. liczba irackich migrantów wynosiła ponad 447 tysięcy ludzi, natomiast już 31 lipca wzrosła do ponad 1,14 miliona.
Wzrostowi liczby migrantów w samym Iraku towarzyszy też masowa emigracja - w sumie Irak opuściło już ponad dwa miliony ludzi. Większość uciekła do sąsiednich krajów - Syrii i Jordanii.
Kilka dni temu miał miejsce prawdopodobnie największy samobójczy zamach w historii Iraku. W masakrze na północnym zachodzie kraju zginęło co najmniej 250 osób.
Tylko w sobotę w zamachu w szyickiej dzielnicy Bagdadu zginęło siedem osób, około 30 zostało zaś rannych. Wyładowany materiałami wybuchowymi samochód eksplodował w dzielnicy Kazimija, tuż obok głównej świątyni szyitów. Tego samego dnia w Bagdadzie iracka policja znalazła też ciała dziewięciu skrytobójczo zamordowanych ludzi. Zginęli oni od strzału w głowę - część ciał nosi ślady tortur.
Cywile giną także w w wyniku starć wojsk koalicji antyterrorystycznej z rebeliantami. W piątek w ten sposób zginęło 10 osób, a 20 - w tym wiele kobiet i dzieci - zostało rannych.

Źródło: TVN 24

Lotnictwo zbombardowało obóz palestyński


Libańskie śmigłowce wojskowe wznowiły wczoraj bombardowanie obozu uchodźców palestyńskich Nahr el-Barid na północy Libanu. W piątek ewakuowano z obozu rodziny bojowników, broniących się w tam od trzech miesięcy.

Przedstawiciel dowództwa armii libańskiej powiedział , że przed atakiem obóz opuściło 25 kobiet i 38 dzieci, z których większość to rodziny zamkniętych w obozie bojowników z radykalnego ugrupowania Fatah al-Islam.
Po złożeniu zeznań większość ewakuowanych wypuszczono.

Źródło: Rzeczpospolita

sobota, 25 sierpnia 2007

Zamach terrorystyczny w Indiach



Co najmniej 34 osoby zginęły, a ponad 50 zostało rannych w zamachach bombowych na południu Indii.

- Mieliśmy do czynienia z aktem terroru - oświadczył Y.S. Rajasekhara Reddy, szef rządu stanu, w którym doszło do dwóch eksplozji. Pierwsza, w której zginęło więcej osób miała miejsce na targu miejskim. Druga bomba wybuchła w parku rozrywki, podczas pokazu świateł laserowych.
W miejscach zamachów pozostały dziesiątki zakrwawionych ciał i podziurawione odłamkami rzędy plastikowych foteli. W momencie eksplozji siedziała na nich publiczność oglądająca pokaz.
Wyszkolone do poszukiwania materiałów wybuchowych psy pomagają policjantom szukać kolejnych ładunków.
To nie pierwsze zamachy w Indiach w ostatnich miesiącach. W maju tego roku bomba, która wybuchła w historycznym meczecie w Hajdarabadzie zabiła jedenaście osób. Wcześniejsze wybuchy miały miejsce w lipcu. Bomby, które eksplodowały w siedmiu pociągach dowożących ludzi do pracy, zabiły ponad 200 osób.



Źródło: TVN 24/ Reuters

Pakistan przeprowadził próbę rakietową

Na zdjęciu pocisk Haft-VII (BAbur) /Wikipedia.org

Testowano rakietę Hatf-VIII (Ra'ad) o zasięgu 350 km, która może przenosić głowice różnego typu, w tym z ładunikiem nuklearnym. Z oświadczenia armii wynika, że próba zakończyła się pomyślnie.

Hatf-VIII zdaniem wojska jest niemal niewykrywalny dla radarów. Nazywany również Ra'ad (w jęz. arabskim - grom) ma dokładność porównywalną z pociskami Babur - podało wojsko.
W lipcu Pakistan przeprowadził pomyślną próbę z samosterującym pociskiem średniego zasięgu o nazwie Babur albo Hatf VII. Pocisk ten, o zasięgu 700 km, jest - wg dowództwa pakistańskiego - niewykrywalny dla radarów i również zdolny do przenoszenia ładunków jądrowych. Pociski Babur po raz pierwszy Pakistan testował w 2005 roku.

Źródło: Wirtualna Polska

Sześć osób rannych w wybuchu samochodu pułapki


W wybuchu samochodu pułapki, do jakiego doszło w okolicy Kabulu podczas przejazdu wojskowego konwoju, rannych zostało dwóch zagranicznych żołnierzy i czterech Afgańczyków - podał szef prowadzących dochodzenie policjantów Ali Szah Paktaiwal.

Na głównej drodze z Kabulu do Dżalalabadu w konwój wiozący cudzoziemców wjechał samobójca w wyładowanym materiałami wybuchowymi samochodzie.
Rzecznik afgańskiego MSW Zemeraj Baszari nie potrafił podać narodowości rannych cudzoziemców.
Pytany przez AFP rzecznik sił ISAF nie chciał wypowiadać się na temat tego zamach
u.

Źródło: Rzeczpospolita

Abchazja potwierdza, że na jej terytorium spadł samolot

Abchazja, zbuntowana gruzińska republika autonomiczna, potwierdziła, że w tym tygodniu na jej terytorium spadł samolot "niewiadomego pochodzenia"

"Najprawdopodobniej był to bombowiec lub amerykański samolot szpiegowski, który był uszkodzony i spadł w górach z przyczyn, których nie znamy" - powiedział abchaski szef sztabu generała Anatolija Zajcewa.
Generał Zajcew powiedział, że osobiście widział, jak "na niebie od strony Turcji pojawił się samolot, który stracił wysokość", a potem widać było dym i dwie części maszyny spadające na ziemię w dolnym rejonie wąwozu Kodori, kontrolowanym przez Abchazję.

Źródło: Rzeczpospolita

W zamachu w Bagdadzie zginęło 7 osób


Co najmniej siedem osób zginęło, a około 30 zostało rannych w zamachu w szyickiej dzielnicy Bagdadu.

Wypełniony materiałami wybuchowymi samochód eksplodował dziś rano w dzielnicy Kazimija, tuż obok głównej świątyni szyitów, skąd w najbliższych dniach zaczną wyruszać grupy szyitów, udające się z doroczną pielgrzymką do Karbali na południe od Bagdadu.
W związku z pielgrzymką część Bagdadu od wczorajszego wieczora została zamknięta dla ruchu samochodowego. Samochód-pułapka został wcześniej zaparkowany w rejonie meczetu Imama Musy Kadima.
W Bagdadzie iracka policja znalazła rano ciała dziewięciu skrytobójczo zamordowanych ludzi. Zginęli oni od strzału w głowę - część ciał nosi ślady tortur.

Źródło: Rzeczpospolita

Zabito działacza Islamskiego Dżihadu


Oddział specjalny armii izraelskiej w czasie akcji, przeprowadzonej dziś rano w Dżeninie na Zachodnim Brzegu Jordanu, zabił działacza palestyńskiej organizacji Islamskiego Dżihadu.

30-letni bojownik Dżihadu Ala Abu Surur był od lat poszukiwany przez wywiad izraelski. Został zastrzelony, gdy jechał samochodem ulicą w centrum Dżeninu. W czasie operacji ciężko ranne zostały także dwie inne osoby. W zaatakowanym pojeździe znajdowała się broń.
Wczoraj na północy Zachodniego Brzegu w czasie podobnej akcji izraelskich sił zabity został inny bojownik Dżihadu, Sadik Audi. W zeszły wtorek natomiast armia izraelska zabiła także trzech uzbrojonych członków palestyńskiego ugrupowania Islamski Dżihad w południowej części Strefy Gazy oraz uzbrojonego członka Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny na należącym również do Autonomii Palestyńskiej Zachodnim Brzegu Jordanu, niedaleko miasta Nablus.



Źródło: Rzeczpospolita/ Reuters

"Dajcie spokój naszej flocie albo odbierzemy Krym"


Dyplomata rosyjski grozi, że Kreml zakwestionuje przynależność Krymu do Ukrainy. Stanie się tak, jeśli Kijów nadal będzie naciskać na szybkie wycofanie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z półwyspu.

- Dokonamy rewizji umowy z 1997 roku określającej status Krymu - oznajmił radca ambasady rosyjskiej w Kijowie Władimir Łysenko goszczący na obradach okrągłego stołu w sprawie ukraińskiej obronności. Dyplomata ostrzegł też Ukrainę przed "świadczeniem usług NATO". - Jeśli Rosjanie opuszczą Krym, ich miejsce zajmą Amerykanie, którzy nie będą płacić za stacjonowanie swoich okrętów - stwierdził.
Wypowiedź rosyjskiego dyplomaty wywołała burzę. Ukraińskie MSZ uznało, że jest to "próba zamachu na niepodległość Ukrainy i jej integralność terytorialną". Resort nie wyklucza wydalenia Łysenki z kraju.
Rosyjska ambasada natychmiast stanęła w obronie swojego przedstawiciela. "Słowa Łysenki zostały źle zinterpretowane i wyrwane z kontekstu" - oznajmiła, zarzucając agencji Nowy Region, która obsługiwała obrady okrągłego stołu, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
Jak twierdzi Wołodymyr Horbacz, ekspert kijowskiego Instytutu Współpracy Euroatlantyckiej -
Dziennikarze nie przekręcili słów Łysenki, byłem na tym spotkaniu i słyszałem, co powiedział.
-Kwestia rewizji umowy w sprawie stacjonowania rosyjskiej floty na Krymie, groźby wobec Kijowa, który chce podwyższyć opłatę za dzierżawę ziemi, a także aluzje, że w 2017 roku Ukraina sama poprosi Rosjan o pozostanie w Sewastopolu - to wszystko zostało powiedziane - relacjonuje Horbacz.
Znany rosyjski analityk ds. obronności Paweł Felgengauer tłumaczy ostre słowa dyplomaty "rosyjską alergią na problem krymski". -Ukraina zaczyna nalegać na stworzenie planu wyprowadzenia rosyjskiej floty, a Moskwa nawet nie chce o tym słyszeć.
Krym w 1921 roku stał się autonomiczną republiką w składzie Rosyjskiej FSRR. Po wyzwoleniu półwyspu spod okupacji niemieckiej w maju 1944 roku deportowano z niego Tatarów. W 1945 roku stał się obwodem w ramach RFSRR.
W 1954 roku półwysep przekazano Ukraińskiej SRR. Jako oficjalne powody wymieniono jego związki z Ukrainą, ale wiadomo było, że chodzi o symboliczny gest radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa, który sam był Ukraińcem z okazji 300. rocznicy umowy perejasławskiej, która przyłączała Ukrainę do Rosji.
W styczniu 1991 roku Krym został republiką autonomiczną w ramach Ukrainy, a 1 grudnia tego samego roku ukraińską niepodległość poparło 54 proc. jego mieszkańców. W 1997 roku Rosja i Ukraina podpisały umowę dzielącą Flotę Czarnomorską, a Rosjanie uzyskali prawo stacjonowania tam swych jednostek przez 20 lat.
Alternatywą dla Sewastopola jest dla Rosjan Noworosyjsk, ale chcieliby uniknąć przeprowadzki.

Źródło: Rzeczpospolita

Udaremniona próba przekroczenia granicy przez bojowników palestyńskich


Izraelska armia udaremniła próbę przejścia przez granicę Izraela ze Strefą Gazy co najmniej trzech uzbrojonych Palestyńczyków.

Jak podały zarówno izraelskie, jak i palestyńskie źródła, zginęło dwóch Palestyńczyków. Ranny został izraelski żołnierz. Incydent miał miejsce niedaleko przejścia granicznego między Izraelem a Strefą Gazy w Erezie. Wcześnie rano grupa palestyńska usiłowała przejść przez linię graniczną, ostrzeliwując izraelski posterunek. Doszło do intensywnej wymiany ognia. Armia izraelska nadal poszukuje pozostałych napastników.

Źródło: Rzeczpospolita

Pożegnanie żołnierzy odlatujących do Afganistanu

W piątek rodziny żegnały 28 żołnierzy, którzy odlecieli do Afganistanu.

Pierwsi żołnierze z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej wylecieli do Afganistanu w poniedziałek. Kolejna grupa udała się tam w piątek. Przed wyjazdem wojskowi przeszli szkolenie. - Byliśmy w Kotlinie Kłodzkiej i na poligonie w Wędrzynie. A na koniec w Niemczech - opowiada dowódca wyjeżdżającej grupy Andrzej Dachtera.
A jak samopoczucie żołnierzy przed tą trudną misją? - Oczywiście, że są obawy, ale jestem dobrej myśli. Dowództwo pewnie wyciągnęło już wnioski z wcześniejszej zmiany. Będzie OK - podkreśla Jacek Niemyjski ze Świętoszowa. Pancerniacy nadal nie mają zaufania do amerykańskiego „podarunku“, czyli słabo opancerzonych hummerów. Rzecznik prasowy dywizji Artur Pinkowski uspokaja, że w Afganistanie są również Rosomaki.
Dla żołnierzy ważne jest wyposażenie, ale i wyżywienie. Podczas misji w Iraku niezbyt chwalili sobie amerykańską kuchnię. Tym razem jest inaczej. - Chłopaki byli tam wcześniej i nie narzekali. Z tego, co wiem, jedzenie jest dobre - mówi Grzegorz Szpiliszewski z Małomic, który po raz pierwszy jedzie na zagraniczną misję.

Źródło: Gazeta Lubuska

Brytyjczycy wycofują się z Basry


Pięciuset żołnierzy brytyjskich z 4. batalionu "The Rifles", stacjonujących w Basrze na południu Iraku w jednym z byłych pałaców Saddama, zostanie wycofanych do bazy lotniczej za miastem.

Baza znana pod kryptonimem COB (Contingency Operations Base) jest ostatnim brytyjskim posterunkiem wojskowym w południowym Iraku. Brytyjczycy wycofali się wcześniej z trzech z czterech prowincji tego regionu.
Ewakuacji Brytyjczyków z Basry będzie towarzyszyć operacja na dużą skalę, mająca zapewnić im bezpieczeństwo. Zachodzi bowiem ryzyko, że w trakcie wycofywania mogą być narażeni na ataki ze strony zwalczających się milicji, dążących do przypisania sobie zasług za "wyparcie" Brytyjczyków z miasta.
Ewakuacja z drugiego co do wielkości miasta w Iraku będzie miała "duże znaczenie symboliczne" i przysłuży się zwiększeniu bezpieczeństwa Brytyjczyków. Ma ona nastąpić w najbliższych dwóch tygodniach lub nawet w terminie kilku dni. Ogłoszą o niej Irakijczycy.

Źródło: Rzeczpospolita

ONZ zostanie dłużej w Libanie


Rada Bezpieczeństwa ONZ przedłużyła o rok misję sił pokojowych UNIFIL w Libanie, które obecnie pilnują pokoju na pograniczu libańsko-izraelskim. W misji bierze udział 500 Polaków.

Źródło: Rzeczpospolita

Generał Pace za zmniejszeniem zaangażowania w Iraku

Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów generał Peter Pace prawdopodobnie zasugeruje prezydentowi USA George'owi W. Bushowi zmniejszenie liczby żołnierzy amerykańskich w Iraku.

Generał twierdzi, że zaangażowanie w Iraku ok. 160 tysięcy żołnierzy amerykańskich znacząco osłabia możliwości reakcji sił amerykańskich na inne zagrożenia, np. ze strony Iranu. Generał Pace, którego kadencja na stanowisku przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów upływa we wrześniu, ma wkrótce zwrócić się do Busha z propozycją ograniczenia liczby żołnierzy. Biały Dom dotychczas nie chce zgodzić się na rozpoczęcie wycofywania wojsk z Iraku, gdyż jak twierdzi, w takim wypadku kraj pogrąży się w całkowitym chaosie. Bush uważa, że wysłanie w tym roku dodatkowych 30 tysięcy żołnierzy do Iraku znacząco polepszyło sytuację.
W połowie września oczekiwany jest raport naczelnego dowódcy sił amerykańskich w Iraku gen. Davida Petraeusa i ambasadora USA w Bagdadzie Ryana Crockera dotyczący dalszych działań USA. Generał Petraeus prawdopodobnie poprze stanowisko Białego Domu.

Źródło: PAP/ Internetowa Redakcja Gazety Wojskowej

Powrót żołnierzy z Afganistanu


Wczoraj wieczorem pierwsza grupa polskich żołnierzy wróciła do kraju po misji w Afganistanie.

Na lotnisku na żołnierzy czekały rodziny. Żołnierzy przywitał dowódca wojsk lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak.
Do Polski wrócili żołnierze Operacyjnego Zespołu Doradczo-Łącznikowego (OMLT) I zmiany PKW Afganistan, którzy jako pierwsi udali się do Afganistanu.

Źródło: Gazeta Internetowa Redakcji Wojskowej

Rozmowy między USA i Koreą Północną


Stany Zjednoczone i Korea Północna przeprowadzą w najbliższym czasie rozmowy na temat warunków normalizacji wzajemnych stosunków.

Seria rozmów dwustronnych USA-KRLD miałaby się odbyć w dniach 1-2 września w Genewie.
Korea Północna od dawna uzależniała powodzenie rozmów ws. swego programu atomowego od nawiązania dwustronnych rozmów z USA. Rozmowy te miały dotyczyć normalizacji stosunków między dwoma krajami. USA dotychczas twierdziły, że takie rozmowy będą możliwe jedynie po rezygnacji Phenianu z programu atomowego.
W ostatnich miesiącach USA złagodziły jednak stanowisko - ambasador USA w Seulu zapowiedział, że Stany Zjednoczone gotowe są jeszcze w tym roku formalnie zakończyć stan wojny z Koreą Północną.
W lutym, za sprawą chińskich negocjatorów, Korea Północna zgodziła się zrezygnować z atomowych ambicji. Porozumienie osiągnięto podczas IV tury tzw. rozmów sześciostronnych, w których prócz KRLD uczestniczyła Japonia, Chiny, Rosja, USA i Korea Południowa. Phenian zobowiązał się wówczas zamknąć swój główny reaktor jądrowy w Jongbion i przerwać dalsze prace nad rozwojem broni w atomowej. Do koreańskich reaktorów mieli wejść międzynarodowi inspektorzy. W zamian państwo Kim Dzong Ila miało otrzymać 300 mln dolarów, a także pomoc gospodarczą i ponad milion ton oleju opałowego od państw biorących udział w negocjacjach. Te rozmowy okazały się przełomowe dla bezpieczeństwa w Azji północno-wschodniej.
Japończycy przypomnieli jednak, że półtora roku wcześniej północnokoreański reżim też ogłosił rezygnację ze swego programu jądrowego. Rok później Korea Północna przeprowadziła swoją pierwszą próbę nuklearną. Wywołało to przerażenie władz i mieszkańców sąsiadującej z Koreą Północną Korei Południowej. Twierdzili oni, że Kim Dzong Ilowi nie można wierzyć.
W lipcu ONZ potwierdziła, że reaktor w Jongbion został zamknięty. Stało się to po otrzymaniu przez północnokoreański rząd pierwszej tury pomocy gospodarczej. Inspektorzy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej poinformowali wtedy o "pełnej współpracy" Korei przy zamykaniu reaktora.
Po zamknięciu głównego reaktora USA obiecały także, że wykreślą Koreę z listy państw wspierających terroryzm. Porozumienie to głównie zasługa amerykańskiego negocjatora Christophera Hilla.

USA i Korea Północna nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od wojny koreańskiej (1950-1953) i formalnie nadal pozostają w stanie wojny.

Źródło: TVN 24

Talibowie zwolnią koreańskich zakładników


Bojownicy zgodzili się na zwolnienie 19 południowokoreańskich zakładników, przetrzymywanych w Afganistanie od lipca. Zgoda ta ma być wynikiem porozumienia zawartego przez talibów z delegacją władz Korei Południowej.

Afgańska Agencja Prasowa zapowiada, że oficjalna informacja o zwolnieniu Koreańczyków zostanie podana jutro na konferencji prasowej w Ghazini. Pojawią się na niej przedstawiciele rządów Korei Południowej, Arabii Saudyjskiej oraz Talibów.
Warunkiem zwolnienia 19 zakładników ma być zgoda Seulu na wycofanie południowokoreańskich wojskowych z Afganistanu "w ciągu najbliższych kilku miesięcy". Talibowie żądają także wyjazdu z Afganistanu członków działających tu misji chrześcijańskich z Korei Południowej.
Talibowie 19 lipca porwali w prowincji Ghazni 23 południowokoreańskich wolontariuszy z organizacji chrześcijańskich. Dwaj z nich zostali zabici przez porywaczy. Dwie kobiety zwolniono ze względu na zły stan zdrowia. Obecnie w rękach porywaczy znajduje się 19 Koreańczyków - 14 kobiet i pięciu mężczyzn.
Zanim doszło do porwania , władze w Seulu zapowiadały wycofanie 200-osobowego kontyngentu południowokoreańskiego z Afganistanu pod koniec tego roku. Koreański kontyngent składa się z inżynierów wojskowych, lekarzy i personelu medycznego. Nie ma w nim sił bojowych.

Źródło: TVN 24

Raport wywiadu USA w sprawie Iraku


Amerykańskie wojska w Iraku odnoszą "widoczne sukcesy", ale tamtejsi politycy nie potrafią tego wykorzystać i krajowi wciąż grozi katastrofa

Takie są wspólne wnioski 16 amerykańskich agencji wywiadowczych, z CIA na czele, ogłoszone w czwartek w Waszyngtonie. To najpoważniejsza próba oceny sytuacji w Iraku od czasu, gdy w styczniu George W. Bush zmienił tam strategię i naczelnego dowódcę.
Gen. David Petreus skoncentrował się na budowaniu struktur bezpieczeństwa w regionie Bagdadu. Przysłanie między lutym a czerwcem 30 tys. nowych wojsk (łącznie jest ich dziś 160 tys.), wysłanie na ulice wielu nowych patroli i budowa posterunków zaczęły przynosić efekty.
Jak podaje nieprzychylny z reguły Bushowi instytut Brookings, liczba zabitych w Bagdadzie spadła z ok. 1,4 tys. w styczniu do 600 w lipcu, a w całym kraju zmniejszyła się o jedną trzecią.

Maliki nie jest w stanie rządzić

Raport wywiadu USA stwierdza, że największym sukcesem ostatniego półrocza jest sytuacja w sunnickiej prowincji Anbar, najbardziej zrewoltowanej w pierwszych latach wojny. To tam Amerykanie dwukrotnie krwawo zdobywali miasto Faludża. Dziś Anbar jest względnie spokojna. Stało się tak, bo na drogach jest więcej amerykańskich oddziałów, ale przede wszystkim dzięki umowom z lokalnymi szejkami. Ci przystali na współpracę nie dlatego, że nagle Amerykanów pokochali - po prostu mieli dość brutalności panoszących się na ich terenach radykałów z al Kaidy.
Agencje wywiadowcze podają jednak wiele powodów do niepokoju. Przede wszystkim z poprawy sytuacji wojskowej nie korzysta polityczna elita Iraku. Ofensywa gen. Petreusa miała dać premierowi Nuriemu Malikiemu czas na prawdziwe pojednanie z sunnitami. Tymczasem stało się odwrotnie - doszło do rozpadu i tak kulawego koalicyjnego rządu.
Zdaniem wielu ekspertów - zarówno bliskich Demokratom, jak i Republikanom - Maliki nie jest w stanie uspokoić na trwałe sytuacji w kraju, bo nie chce prawdziwego pojednania z sunnitami. Jednak Bush nadal go popiera.
Raport konkluduje, że w tej chwili polityczna elita Iraku "nie jest w stanie rządzić krajem". A bez tego wszelkie sukcesy gen. Petreusa będą nietrwałe. Zresztą liczba wojsk może być zwiększona tylko przez rok, bo USA po prostu nie mają wystarczająco dużo żołnierzy. Wiosną ich liczba znów spadnie do ok. 120 tys.
Agencje wywiadowcze USA podkreślają zgodnie, że szybkie wycofanie z Iraku byłoby katastrofą, bo zniweczyłoby ostatnie kruche sukcesy.

Demokraci już nie chcą uciekać

Raport poprzedził jeszcze ważniejsze wydarzenie - 11 września generał Petreus przedstawi Kongresowi sprawozdanie o swej półrocznej misji. Do niedawna Demokraci byli przekonani, że dokument Petreusa będzie ostatnim gwoździem do trumny Busha, zwiększając i tak ogromne szanse, że jego następcą za rok zostanie demokrata. Irak pozostaje bowiem głównym tematem amerykańskiej kampanii wyborczej.
Przez ostatnie dwa lata lewica powtarzała "wyjdźmy z Iraku" i dzięki temu hasłu wygrała wybory do Kongresu rok temu. Jednak ostatnie dni, gdy coraz więcej było doniesień, że przynajmniej militarnie w Iraku są powody do umiarkowanego optymizmu, zmusiły Demokratów do zmiany retoryki.
Hillary Clinton zaczęła mówić, że nowa strategia wojsk w Iraku "w wielu miejscach działa". Liberalny kongresman Tim Mahoney z Florydy cieszył się: "Nasi chłopcy depczą al Kaidzie po piętach". Najdalej poszedł jego kolega Brian Baird, który oświadczył, że nie popiera już żądania wyznaczenia szybkiej daty wycofania wojsk z Iraku, bo to "oznaczałoby katastrofę". Mahoney i Baird, jak kilku innych ich kolegów, poświęcili ostatnie tygodnie na odwiedzenie Iraku.
Z kolei prawica w ostatnich dniach zwiera szeregi. Choć znany republikański senator John Warne zaapelował wczoraj do prezydenta, by już przed Gwiazdką zacząć częściowe wycofywanie z Iraku, większość partii stoi za Bushem silniej niż kilka miesięcy temu. Republikanie rozpoczęli nową kampanię reklamówek telewizyjnych "Dajcie naszym żołnierzom zwyciężyć w Iraku".
Demokraci po chaosie, jaki wywołały wypowiedzi niektórych z nich, ustalili więc nowe spójne stanowisko w sprawie Iraku - sukcesy militarne nadeszły, ale Bush, przez brak umiejętności dyplomatycznych i popieranie Malikiego, marnuje to, co osiągnęli swą krwią nasi żołnierze.
Czołowy ideolog umiarkowanego skrzydła Partii Demokratycznej Will Marshall napisał: "Zamiast obiecywać, że szybko skończymy wojnę, powinniśmy kreślić strategię następnej jej fazy - długotrwałego, ale zakończonego sukcesem wychodzenia z Iraku".

Jeszcze pięć lat. Albo dziesięć

Na czym może polegać taka strategia? Najpełniej sformułowali ją stratedzy z Centrum Nowego Bezpieczeństwa Ameryki, instytutu badawczego bliskiego clintonautom, czyli środowisku Hillary i Billa Clintonów.
Ich plan nazywa się dziwacznie "Odpowiedzialna droga do przodu aż do wycofania z Iraku", ale jest w miarę prosty. Zakłada ograniczenie po przyszłorocznych wyborach prezydenckich liczby wojsk USA do 60 tys. przy jednoczesnym rozpoczęciu przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju Irakijczykom. Przez następne trzy-cztery lata te kilkudziesięciotysięczne siły amerykańskie miałyby w Iraku pozostać po to, by lokalnej armii i policji pomagać. Ostateczne wycofanie miałoby nastąpić około roku 2012.
- W przeciwieństwie do Busha nie chcemy opierać strategii na Malikim - mówi "Gazecie" współautor raportu Shawn Brimley. - Chcemy budować irackie struktury od dołu i radykalnie zwiększyć liczbę naszych doradców przy nich. Dziś jest ich tylko 6 tys. To skandal!
- Wierzę, że jeśli z jednej strony zmusimy Irakijczyków do wzięcia odpowiedzialności, bo większość naszych sił wycofamy, a z drugiej im pomożemy, to osiągniemy sukces - podkreśla Brimley. Ale dodaje, że za "sukces" uważa nie - jak to obiecywał Bush - "zbudowanie w Iraku modelowej demokracji", ale osiągnięcie celów bardziej przyziemnych: uniknięcie ludobójstwa, rozlania się walk poza granice Iraku i zbudowania przez al Kaidę baz w tym kraju.
Tak będzie zapewne wyglądać nowy plan dla Iraku, jeśli za rok wybory wygra kandydat Demokratów. A co, jeśli następcą Busha zostanie republikanin?
Wpływowy analityk prawicowy James Phillips z konserwatywnej fundacji Heritage w rozmowie z "Gazetą" mówi, że przekazywanie odpowiedzialności militarnej Irakijczykom musi potrwać dłużej, bo od czterech do sześciu lat. Wówczas liczbę wojsk amerykańskich można będzie ograniczyć do ok. 80 tys. Phillips przypuszcza, że całkowite wycofanie, z zachowaniem niewielkich baz amerykańskich, będzie możliwe około roku 2017.
To, że plany Republikanów i Demokratów nie różnią się w sposób fundamentalny, dla Phillipsa jest powodem do optymizmu. Chyba że, jak dodaje, prezydentem zostanie nie Hillary Clinton, ale Barrack Obama czy John Edwards - politycy bardziej lewicowi. - Oni mogą nie znieść nacisków swej lewicowej bazy, która bez przerwy będzie krzyczeć: "Wyjdźmy wreszcie z Iraku" - mówi Phillips.
Rzeczywiście, Edwards już skrytykował Hillary Clinton za ciepłe słowa o ostatnich osiągnięciach wojsk w Iraku. - Język kampanii wyborczej jest inny niż działania kogoś, kto zostanie prezydentem - zapewnia jednak Shawn Brimley. - Zaręczam, że każdemu z demokratycznych kandydatów na prezydenta bliżej jest do naszego planu niż do pomysłu szybkiej ucieczki z Iraku. Nawet jeśli prezydentem zostanie Obama czy Edwards, to będzie musiał postępować w zgodzie z logiką. A ta wymaga, by w Iraku pozostać jeszcze kilka lat.

Źródło: Gazeta Wyborcza